Duch wzajemnej nieufności był tam zawsze. W latach 70-tych gdy wybierałem się na wyprawę z Zatrasia do Sadów towarzyszyło mi przekonanie, że zawsze się znajdzie jakaś społecznica, która mnie odsądzi od czci wiary za to, że zrywam owoce zamiast brać leżące lub odwrotnie. Do stałego zestawu krytyki należały zarzuty o łamaniu gałęzi. Trzy dekady potem, wraz w budową placyku zabaw rozgorzał konflikt pokoleniowy między rodzicami najmłodszych żoliborzan a właścicielami psów. [middle1] Co jest teraz pięć dekad po moim dziecięcych próbach zerwania gruszki przedmiotem konfliktu? - Nie wiem. Chyba tylko pokoleniowa niechęć. Obie strony konfliktu: ci którzy bronili Sadów 50 lat temu i ci co teraz słusznie chcą przywrócenia owocowego unikatowego charakteru Sadom, dzieli przepaść. Gdy jedni wspierani przez Panią Burmistrz Renatę Kozłowską, która w dzielnicy nadzoruje pracę Wydziału Ochrony Środowiska zorganizowali wspaniałe, wzruszające obchody 50-lecia obrony sadów żoliborskich, drudzy z protestacyjnymi transparentami odmawiali prawa starszym żoliborzanom do organizacji ich uroczystości. Zwolennicy owocowych sadów ( z którymi i ja „ekstremista owocowy” sympatyzuje) nie mogą zarzucać dzielnicy „niedostateczne finansowanie pielęgnacji drzew w parku przy równoczesnym wydawaniu pieniędzy na rocznice, które według manifestantów nie mają historycznych podstaw”. Ten zarzut nie trzyma się kupy i świadczy o niewiedzy co do zasad konstruowania budżetu i rozliczania wydatków. Innymi słowy kilka tysięcy wydane na koncert nie zubożyło środków na pielęgnację zieleni. Tak jak przeznaczenie środków na dialog społeczny nie zmniejszy wydatków na „kulturę”! Problemem Sadów nie jest kontrowersja co do koncepcji pielęgnacji i rozwoju unikatowego parku owocowego. Problemem Sadów jest konflikt pokoleniowy. Na szczęście nie nałożyła się na ten konflikt afiliacja partyjna, więc jest jeszcze szansa na dialog i takie osiągnięcie porozumienia, w którym obie strony będą „u siebie”. Jest miejsce i dla tych spółdzielców, którzy pięć dekad temu bronili „działek” i dla tych społeczników, którzy teraz bronią owocowego charakteru Sadów. Sądzę, że Pani Burmistrz Renata Kozłowska potrafi pogodzić obie strony. Gdyby była potrzebna pomoc służę swoją osobą. Dość kłótni – proszę. Fotografia autor: Grzegorz Hlebowicz. Na fotografii: Barbara Kowalczyk - Stow. Ochrony Parku „Sady Żoliborskie” i Dariusz Figura - Wieceprzewodniczący Rady M. St. Warszawa Czytaj również: Zobacz także: Grażyna Łobaszewska - Największe przeboje Zobacz także: Jesteś lekiem na całe zło... Zobacz także: Policja poszukuje włamywacza Zobacz także: Modernizacja dachu nad skateparkiem i lodowiskiem