Poziom polskiej ligowej piłki nożnej od wielu lat pozostawia wiele do życzenia, dobitnym tego przykładem jest jej stan w stolicy państwa - Warszawie, w której zresztą i inne dziedziny sport owe nie mają łatwego życia. Nie zawsze tak było, gdyż w prawie każdej z dzielnic można odnaleźć pozostałości po warszawskich klubach o wieloletniej tradycji. Obecnie pozostały już tylko wspomnienia, a drużyny pochodzące z Warszawy, które odnoszą sukcesy w krajowych rozgrywkach, można policzyć na palcach jednej ręki. Najbardziej widocznym przykładem powolnego upadku warszawskich klubów sport owych jest obecna sytuacja Polonii Warszawa, klubu, który przed wojną był jedną z pereł w koronie polskiego sport u. Aż trudno w to uwierzyć, ale nawet w czasach komunistycznego autorytaryzmu, sport w stolicy miał się lepiej niż w czasach wolności i demokracji, po 1989 roku. Co prawda w przypadku wspomnianej Polonii był to akurat czarny okres, po którego zakończeniu Czarne Koszule wróciły na salony polskiej ligi, a nawet wywalczyły mistrzostwo Polski. Od kilku jednak lat, klub przeżywa poważny kryzys. Przemiany ustrojowe położyły na łopatki takie kluby jak: Gwardia Warszawa, Skra, RKS Ursus, czy Sarmata Warszawa. W przypadku tego ostatniego upadek był znaczący, dawny stadion Sarmaty został całkowicie zniszczony, a teren oddany pod zabudowę nowego osiedla. Drużyna piłkarska przez kilka lat w ogóle nie istniała, obecnie gra w A – klasie. Teren co prawda nadal ma zostać zabudowany, jednak deweloper zgodził się, by część terenu została zagospodarowana na boisko sport owe. Warto wspomnieć o Gwardii, w jej przypadku upadek był podzielony na parę aktów. Najpierw odebrano klubowi słynną Halę Gwardii , która była świadkiem wielu wybitnych pojedynków bokserskich, potem klub został wyrzucony przez policję ze stadionu przy ulicy Racławickiej 132, a w ostatnim rozpoczęto rozbiórkę klubowych obiektów. Obecnie sekcja piłkarska seniorów nie istnieje, a jedyny obiekt klub posiada na Żeraniu, gdzie ćwiczą judocy. Można jeszcze wspomnieć o Olimpii na Woli, która musi co niedzielę użyczać swoje boisko na targowisko. Tego typu historii można wymieniać w nieskończoność. Wszystko odbywa się przy biernej postawie władz Warszawy, które od parunastu lat biernie przyglądają się tej agonii, a nawet rzucają kłody pod nogi, jak w przypadku Polonii poprzez wyznaczanie horrendalnych cen za wynajem boiska przy Konwiktorskiej 6 (stadion formalnie należy do miasta). Co prawda w ostatnim czasie, po pokonaniu wielu przeciwności rozpoczęto modernizację stadionu Hutnika Warszawa oraz szumnie zapowiedziano budowę nowego stadionu dla Polonii, jednak są to drobne krople w morzu potrzeb. Każdemu z warszawskich klubów należy się równa co do jego możliwości pomoc. W wielu dzielnicach, jak na przykład we Włochach, lokalne kluby potrafią być miejscem spotkań lokalnej społeczności. W sporcie chodzi o zdrową rywalizację i udoskonalanie swoich możliwości oraz o zdrowe spędzanie wolnego czasu. Sport nie może być nastawiony jedynie na przynoszenie zysku, co niestety jest celem wielu biznesmenów traktujących kluby sport owe jako zabawki mające zaspokajać ich ego, czy maszynki do robienia pieniędzy. Na zakończenie przypomnę, że w czasach PRL w ekstraklasie grały dwie warszawskie drużyny, a na poziomie centralnym reprezentowało nas od 5 do 7 drużyn. Obecnie na poziomie centralnym reprezentuje nas tylko Legia, dopiero w regionalnej III lidze gra Polonia Warszawa, Ursus Warszawa i drugi skład Legii. Dla przykładu w sąsiednich Czechach, stolicę tego państwa reprezentują w najwyższej lidze aż cztery drużyny, w sąsiednich Niemczech w obecnym sezonie w Bundeslidze grają dwie drużyny. Dlatego nie dziwmy się, że nasze drużyny nie radzą sobie w europejskich rozgrywkach, skoro stolica naszego kraju, która posiada największy potencjał do rozwoju sport u i ilości kibiców nie potrafi zatroszczyć się o swoje sport owe kluby oraz związane z nimi dziedzictwo i tradycje. Miejmy jednak nadzieję, że ktoś z władz Warszawy na poważnie zajmie się tym tematem i uratuje naszą stolicę przed całkowitym upadkiem jej znaczenia na polskiej scenie sport owej, zanim będzie za późno. Bartosz Kałuża