Przy ulicy M. Kazimiery 20, od końca listopada 2014 roku działa Młodzieżowy Klub Żoli. Przez olbrzymie okna widać gromadkę młodzieży jedzącą posiłki przygotowane przez siebie i Joannę Stasinę, która prowadzi w Klubie warsztaty kulinarne, posiłki, jak u mamy, a nawet lepsze. W Żoli tętni życie. Pytam się Amandy, stałej klubowiczki, jak trafiła do Żoli. - Mieszkam teraz w Pogotowiu Opiekuńczym przy Dembińskiego. Żoli to jedyne miejsce, gdzie możemy przyjść i zapomnieć o tym, że jest źle – mówi Amanda. - To Ty byłaś inicjatorką napisania listu do burmistrza, by nie likwidować Klubu Żoli? - Tak, będziemy walczyć o to nasze miejsce ze wszystkich sił. Amanda ma zadatki na lidera, społecznika, a nawet, nie daj Boże, polityka! Razem z nią przyszły Julia, Karolina i Asia. - Czujemy się tu jak w rodzinie. Codziennie są jakieś ciekawe zajęcia, możemy tu odrobić lekcje, zjeść dobry obiad i porozmawiać z tymi, którzy rozumieją nasze problemy i naszą sytuację. Za chwilę wpada Wiktoria. Gdy trafiła do Żoli, mieszkała w filii Domu Dziecka mieszczącej się przy Mickiewicza. Teraz ma już własne mieszkanie, ale nadal odwiedza Klub prawie codziennie. Nie sposób zerwać tych przyjaźni, które nawiązały się w Żoli. Sebastian uczy się w szkole gastronomicznej przy Okopowej a przychodzi do Żoli, by realizować swoje muzyczne pasje. - Do tej pory muzykować mogłem jedynie w domu. A tutaj spotykamy się w grupach i tworzymy teksty do bitów. Żoli współpracuje ze studiem nagraniowym Skit. Powstała już cała masa rapu w Żoli. A oto przykład twórczości Sebastiana: to ta muzyka darowała mi moje życie, zamiast iść z kumplami lecę po bicie, bo to ona daje mi wiarę na lepsze jutro, bez niej żył bym bardzo krótko.” Teraz wpadł Daniel, który mieszka w budynku przy Marii Kazimiery, niedaleko. Jest stałym klubowiczem a dziś właśnie przyprowadził swojego kolegę. I tak tworzy się środowisko Żoli. Koledzy kolegów i koleżanek i ich koledzy już wiedzą, gdzie dobrze, miło i bezpiecznie można spędzić czas... Jak bardzo dzieciaki przywiązały się do tego miejsca i jak ono jest dla nich ważne, może zaświadczyć ich twórczość. Oto wiersz Amandy i Julii: W Żoli na prawej drodze robimy pierwszy krok bo już nie chcemy zbaczać znowu w bok w żoli jak z matką i ojcem chodzić się uczymy za rękę nas trzymają byśmy się nie przewrócili chociaż tupiemy wciąż jak małe dzieci tu złe wspomnienia wyrzucamy do śmieci jesteśmy zbuntowani jak młode anioły targają nami wszystkie życia żywioły w Żoli uczymy się tolerancji i zrozumienia chodzimy tam z potrzeby, nie od niechcenia w Żoli rozwijamy swoje pasje i zdolności tyle umiemy, że każdy nam zazdrości jesteśmy jak rodzina, pełni radości i razem mówimy tylko o miłości o miłości, o korzyściach, które z życia czerpiemy o radości, o przyjaźni i o tym, co umiemy a umiemy tyle, że nie mieści się wam w głowach dlatego przekazujemy wam to w naszych słowach. A oto wiersz Klaudii: BIDUL Dom to nie meble, nie ściany z obrazem dom to tam, gdzie ludzie są razem lecz ci z pomocy społecznej uznali że dom to tylko materialne są sprawy miłość, zaufanie, rodzinę mi odebrali najbliższe osoby i więzi rozerwali dom rodzinny na dom dziecka zamienili na Wilsona z Pragi mnie przeprowadzili moją rodzinę rozbili, Wisłą oddzielili przez biedę z obcymi mnie połączyli gdy trafiłam do wskazanego bidula tyle nowych twarzy i zgaduj zgadula która jest moją nową duszą bratnią trudne początki były szansą ostatnią bo byłam nowa i przez to dręczona a w samotności niepocieszona w sytuacji, w której się znalazłam nikogo bratniego nie odnalazłam nowa koleżanka wydawała się miła ale dwulicowa wypełzła z niej żmija udawała przyjaciółkę, kogoś od serca za plecami obgadała jak bluźnierca chcę znowu żyć bez tęsknoty absolutnej to z biedy, z biedy to wszystko okrutnej już czuję, rozumiem jaka byłam bogata straciłam rodzinę, straciłam pół świata jak kwiat zerwany więdnę w tym wazonie dookoła tak pięknie, a dusza pustkę chłonie choć były brzydkie, wolałam puste ściany biedny dom, moją rodzinę i świat kochany wyrwana od moich przyjaciół i od rodziny ukarana smutkiem bidula bez mojej winy. Żoli to jedyne takie miejsce na Żoliborzu. Klub prowadzi Fundacja Siła Serca. Prezes tej Fundacji Izabella Kosterska oraz pracownik i prawdziwa lokomotywa przedsięwzięcia Joanna Stasina, pedagog z bogatym doświadczeniem zawodowym to dwie ciepłe i charyzmatyczne kobiety mające cel i potrafiące go realizować. Profesjonalistki w każdym calu. Skupiły wokół Żoli fachowców chcących charytatywnie pomagać dzieciakom. Z Żoli współpracują m.in. psycholog z Instytut Psychiatrii i Neurologii, pani Inga Mariewicz oraz Międzynarodowe Studium Dziewulskich, którego wykładowcy plastyki: Barbara Gac i Piotr Rzeczkowski prowadzą zajęcia z klubowiczami. W zajęciach muzycznych wspiera Klub aktor filmowy i teatralny Zdzisław Sobociński Wychowawcami w Klubie są mediatorzy sądów okręgowych m. st. Warszawy. Mimo kłopotów lokalowych, bo przydzielony na realizację projektu lokal okazał się niedostosowany do wymogów projektu, Klub działa pełną parą. Młodzież uczestniczy w zajęciach rozwijających ich zainteresowania, a są to warsztaty plastyczne, muzyczne, wizażu, informatyczne, filmowe, sportowe. Młodzież bardzo ceni sobie warsztaty profilaktyczne i interpersonalne z psychologiem, a także indywidualne spotkania ze „specjalistą od rozwiązywania ich problemów”. Kadra Żoli poświęca podopiecznym nawet swoje wolne soboty i niedziele na wyjścia kulturalne i dodatkowe warsztatowe. Praca w Klubie wre... jednak w dużej mierze za darmo. Środki z Wydziału Spraw Społecznych i Zdrowia Urzędu Żoliborz przeznaczone na realizację działania są z znacząco za niskie, by pokryć wszystkie założenia projektu. Pracownicy merytoryczni są przez to zmuszeni pracować na wolontariacie, ale ich zapał do pracy nie stygnie. Projekt zakłada tylko częściowe pokrycie finansowe godzin pracy instruktorów lub w ogóle go nie uwzględnia, jak w przypadku instruktora zajęć sportowych. Fundacja z własnych środków częściowo pokryła także koszty wyposażenia lokalu. Wynagrodzenie pracownika Klubu Żoli wynosi 200 zł. miesięcznie i nie przez cały rok. Do końca roku wszyscy pracują już teraz za darmo. Pracownicy otwarcie rozmawiają z podopiecznymi o sytuacji Klubu, o tym, że projekt trwa do końca roku 2015. W odpowiedzi, i ku niebywałemu zdziwieniu, bo za plecami pracowników Klubu, młodzież napisała prośbę do Burmistrza Krzysztofa Bugli o „niezabieranie im ich ukochanego Klubu Żoli oraz o pozostawienie ich ukochanej kadry”. Pismo to zostało złożone. Młodzież czeka na odpowiedź i decyzję Urzędu Dzielnicy Żoliborz. Na ostatniej Komisji Społecznej podniesiony został temat protokołu pokontrolnego Klubu Żoli. Kontrola prowadzona przez Urząd Dzielnicy Żoliborz została wydłużona do końca października. Na oficjalne decyzje trzeba poczekać. Obie strony są oszczędne w słowach na temat jej przebiegu. To od wyników kontroli w dużej mierze może zależeć, czy Klub przetrwa, czy nie. Temat ten będzie także śledzony przez Informator Żoliborza. Fot. Archiwum Klubu Żoli