Pamiętacie Państwo dziecinną zabawę w głuchy telefon? Na wszelki wypadek przypomnę: ktoś na początku łańcucha podaje dowolną , zazwyczaj niewinną treść, np. „Janek ma ładne oczy”, a na końcu wychodzi, że „Janek się w nocy moczy, na Krzyśka się boczy, kłamie w żywe oczy, a nawet rozpił się i stoczył.” Co się stało? To bardzo często zdarza się w życiu. Jedna osoba coś mówi, a druga słyszy coś zupełnie innego. W konstrukcji dziecinnej zabawy mieści się nie dopytywanie się, nie uściślanie, tylko bawienie się absurdalnością końcowego efektu. Kiedy jednak dorośli zabawiają się w głuchy telefon, (a czasami można odnieść wrażenie, że to jedna z ulubionych gier), to mamy dwie możliwości: albo mentalnie i emocjonalnie pozostali na poziomie kinderbalu mimo upływu lat, albo czerpią chorą satysfakcję z „przekłamania na łączach”. Niestety najczęściej w grę wchodzi ta druga okoliczność. Wygląda to tak: Pani Zosia spotyka panią Basię mówiąc jej najchętniej w tonie konspiracyjnym, że niejaki X to naprawdę niebezpieczny człowiek. Pani Basia spotyka Krysię, Zdzisia i Marysię informując zebranych, iż słyszała z wiarygodnego źródła, że X to niebezpieczny człowiek. Tak to może toczyć się bez końca, tworząc coraz szersze kręgi, chyba, że jakaś dociekliwa pani Ala zada pytanie: A dlaczego X to niebezpieczny człowiek? Co na to wskazuje? Co takiego zrobił? I tu nagle może się okazać, że po pierwsze nikt nie wie, a po drugie jest to zwyczajnie bezmyślne, a czasami perfidne pomówienie. Ale w pewnym momencie to już nie są infantylne igraszki. Takie zachowanie żywo przypomina miniony okres i praktyki bezpieki, kiedy z powodu celowo rozsiewanych pogłosek i pomówień można było stracić pracę, wylądować w więzieniu, a w pewnych wypadkach stracić nawet życie. Choć teraz w demokracji nie czyhają już na nas takie krańcowe zagrożenia, to przykro jest stwierdzić, że ciągle żyje i dobrze się miewa w naszym społeczeństwie „homo sovieticus” z duszą niewolnika, skłonnością do stadnego zachowania i niesamodzielnego myślenia. Mówiąc o tych problemach cały czas mam na myśli zachowania niejawne. Krytyka, nawet najbardziej niesprawiedliwa, ale jawna, dająca możliwość przeciwstawienia się, jest zawsze lepsza od ukrytych, niejawnych pomówień. Co można zrobić, jeśli padło się ofiarą pomówień? Jeśli jest się osobą niesprawiedliwie oczernianą najlepiej konfrontować się wszelkimi możliwymi i dostępnymi sposobami. Co prawda nie jest to łatwe, gdyż osoba oczerniana szybko zaczyna się znajdować w społecznej próżni, ale i tak warto to robić, najlepiej publicznie, gdyż stugębne plotki i pomówienia mają to do siebie, że żywią się niedomówieniami i niejawnością. Jeśli przebywa się w środowisku, w którym rozpuszczanie fałszywych pogłosek o innych należy do zwyczajowych rytuałów, to albo porzucimy to toksyczne środowisko, albo wpuścimy trochę świeżego powietrza przez wprowadzenie nowych zasad, które brzmią: nie rozpowszechnia się nie sprawdzonych informacji ma się cywilna odwagę, żeby to, co się o kimś mówi, umieć powiedzieć prosto w oczy wszystkie sporne sprawy wyjaśnia się na bieżąco bierze się pod uwagę, że oszczerstwa nie są bezkarne. W demokracji nauczmy się zdawać pytania: Kto? Co? Jak? Skąd wiadomo? Słuchajmy się nawzajem! Upewniajmy się, czy rozumiemy, co mówi inna osoba. Zakładajmy chociaż na wstępie, że ktoś inny ma dobrą intencję. Pozwalajmy innym, by byli sobą i mieli własne poglądy. Nie osądzajmy pochopnie. Pozwólmy innym, by pięknie się od nas różnili. Ale nie pozwólmy źle się traktować. Jak mówi wschodnie przysłowie, „Mówmy do ludzi łagodnie, ale na wszelki wypadek nośmy w zanadrzu tęgi kij”. Izabella Anna Zaremba psychoterapeutka