Co wyniosłam z Komisji Kultury? Na pewno miłe wspomnienia. Nie z samego przebiegu obrad, bo i tu czasem rozwijała się dynamiczna dyskusja, tylko te osobiste. Moje własne wspomnienia z pierwszych chwil ze sztuką na Żoliborzu. Ponad dwadzieścia lat temu, jeszcze w podstawówce rodzice zaprowadzili mnie na pierwsze poważne zajęcia ze sztuki. Nie było to przedszkolne wyklejanie serc dla mam, tylko pierwszy kontakt z grafiką i rzeźbą. Wtedy właśnie razem z koleżanką z klasy trafiłyśmy do Fortu Sokolnickiego do Pani Barbary Szydelskiej. Na tych zajęciach malowałyśmy na szkle, lepiłyśmy anioły i uczyłyśmy się pierwszych graficznych technik. Brzmi to dość poważnie jak na 9 letnie dziewczynki, ale nie w tym przypadku. Tamte spotkania to była zabawa ze sztuką, nauka kreatywności, wyczucia barw i kształtów. Wiele zostało we mnie z tych zajęć. Może właśnie dlatego zarówno ja, jak i Magda, ówczesna kompanka, pokierowałyśmy nasze życie w stronę sztuki. Obie ukończyłyśmy studia malarskie i do dziś czerpiemy z tego samą przyjemność. Magda z sukcesem wystawia swoje prace w galeriach, a ja organizuję wydarzenia artystyczne dalej malując dla przyjemności. Pani Barbara była jednym z zaproszonych przez Komisję gości. Od lat 60 prowadzi różne inicjatywy artystyczne dla dzieci w ramach własnej Fundacji Dziecko i Sztuka. Niestety ostatnio z uwagi na zmiany w strukturach musieli kolejny raz szukać dla siebie miejsca. Aktualnie funkcjonują przy ulicy Mickiewicza 65. Tutaj należy dodać, że Urząd Miasta znalazł bardzo dogodną siedzibę zastępczą na najbliższe 3 lata. W pomieszczeniach starego banku znalazła się przestrzeń na takie zajęcia. Miejsce chyba nie jest tak do końca przypadkowe, ponieważ Fundacja posiada prawdziwy „bank sztuki”. Od samego początku zbierane są najciekawsze artystyczne prace wychowanków Żoliborza. Marzeniem Pani Barbary jest zrobienie pierwszego w Polsce Muzeum Sztuki Dziecka. W tym miejscu zgłaszam się z apelem do czytelników, może ktoś z Was ma chęć lub miejsce na zrealizowanie tego pomysłu. Nikt inny przecież nie ma tak świeżego spojrzenia na świat przez sztukę jak dzieci. Ta Fundacja przez wiele lat rozwijała fantazje wielu, teraz my pomóżmy jej spełnić chociaż jedno pragnienie. Drugim apelem jest osobista rekomendacja miejsca. Z uwagi na nową lokalizację, wielu uczniów musiało zrezygnować z zajęć. Dlatego, jeżeli ktoś chciałby swoje dziecko lub wnuczki rozwijać w tym kreatywnym kierunku, zapraszamy do Fundacji. Taka postać jest najlepszą wizytówką naszej artystycznej dzielnicy. Od ponad 50 lat, bezustannie kreuje nasze kreatywne pokolenia. Tutaj również warto wspomnieć kolejnego gościa tego dnia Panią Hannę Diduszko, która od prawie 10 lat prowadziła bibliotekę na Sułkowskiego. Niestety budynek wymaga remontu, a większość książek jest teraz przechwycona przez oddział na Koszykowej. To miejsce nie było tylko regałami wypełnionymi przypadkowymi dziełami. To skrupulatnie dobierana lista książek oraz liczne wydarzenia spajające lokalną społeczność.Jeszcze nie wiadomo jaki jest dalszy los biblioteki. Czekamy na decyzje i plany remontowe. Na szczęście mamy tu pełne wsparcie Urzędu Dzielnicy, który docenia wartość tego miejsca. Po poznaniu tych dwóch Pań, które, jak przypuszczam przez wiele lat, bezinteresownie tworzyły kulturę, nasuwa mi się tylko jedna myśl. Czy młode pokolenie ma takie lokomotywy napędowe? Czy mamy wśród tych osób tak konsekwentne i zdeterminowane filary dla kultury? Czasem odnoszę wrażenie, że nie. Młodzi szukają we wszystkim zysku, a wiele inicjatyw umiera przy pierwszych próbach. Wiele ciekawych działań wydarza się jako dodatek do gastronomicznej oferty. To też BYWA dobre, ale czy jeśli kawiarnie znikną, to kultura zostanie? Czy myślicie, że Fundacja Dziecko i Sztuka przerzucana z kąta w kąt istniałaby, gdyby nie miłość do sztuki jej założycieli? Pani Barbara podkreślała, że w najtrudniejszych momentach fundacji zjawiały się anioły, które w obliczu spotkanych osób prowadziły do nowych miejsc. Ja uważam, że to chęć znalezienia rozwiązania otworzyła możliwości i wyczuliła na sygnały od świata. Ostatnim, chyba już na stałe wpisanym punktem obrad, był temat domu kultury na Żoliborzu. Moim zdaniem dom kultury nie potrzebuje okazałego budynku i grona administratorów. My potrzebujemy wspierać inicjatywy, które samoistnie się tworzą. Jako mieszkańcy powinniśmy znaleźć w naszych sercach dom dla sztuki, a wtedy lokal znajdzie się sam. Bo gdzie sztuka, tam powinniśmy być my. Może kiedyś Zarząd zrozumie, że nie ma co tracić kolejnych lat i milionów złotych na budowanie miejsca dla kultury. Bo kulturę już mamy, trzeba ją tylko teraz dobrze połączyć i otworzyć dla mieszkańców. Katarzyna Marciniak