Reklama

Kulturnik

06/02/2015 14:26

Ratowanie dziedzictwa sztuki- kwestia gustu czy obowiązek kulturowy?

 

Po raz kolejny byliśmy świadkami zniszczenia czyjegoś dzieła. Jak niegdyś „Syrenę” Picassa na ścianie Żoliborskiego mieszkania, tak teraz ceramicznej mozaiki Krzysztofa Henisza. Od lat 60 zdobiła klatkę schodową następujących po sobie barów i kawiarni. Wytrwała wiele, zawsze dopasowana do okoliczności. Schody na taras Żoliborza.

Niestety nowy właściciel lokalu chcąc odświeżyć wnętrze, zniszczył ciężką pracę artysty. Pozostawił jedynie część mozaiki w sali restauracji. Po interwencjach mieszkańców mozaika została odzyskana, natomiast co się z nią stanie, dowiemy się dopiero za jakiś czas. Na jej miejscu pewnie zobaczymy równiutką beżową ścianę gipsową z kinkietem z supermarketu i zdjęciem kupionym razem z ramką. Szkoda...

 

W Warszawie jest sztuka, która wtopiła się w rytm miasta.

 

Najczęściej nie zauważamy jej obecności, natomiast zawsze wiemy, że tam jest. Jak mozaiki na budynkach, pięknie rzeźbione klatki schodowe, ceramiczne płytki, drewniane drzwi, rzeźby w parkach czy nawet kolorowe graffiti i street art. Te wszystkie dzieła niszczeją na granicy opieki nad zabytkami i rzeczywistości.

Zbyt stare aby przetrwać, zbyt młode aby żyć.

Tylko zainwestowanie dużych srodków może przywrócić je do czasów świetności a, jak wiadomo, wszyscy liczą się z rosnącymi wokół kosztami. Najtaniej jest przecież zniszczyć.

 

Gusta w sztuce

 

Każdy inaczej postrzega sztukę, przez inny pryzmat. Oceniając sztukę należy polegać na własnym guście i odczuciach, wspólnej relacji. W skrócie: podoba się lub nie?! Takie zasady można przyjąć dekorując własne mieszkanie.

Inaczej rzecz się ma w przypadku wspólnie używanej przestrzeni. Sztuka miejska jest przecież dla każdego. Ta sama, jednym wydaje się zjawiskowa, dla innych jest po prostu brzydka. A może za 50 lat ktoś tchnie w nią nowe życie?

Warto pielęgnować sztukę, bo nigdy nie wiemy, jaką historię opowie ona naszym potomkom. Dodałabym nawet, że w szczególności należy pielęgnować sztukę, której nie rozumiemy. Na pewno jest w pobliżu ktoś, kto ją ceni, zna, zaopiekuje się nią. Tak, jak przechodząc wielokrotnie obok mozaiki Henisza na Słowackiego do dziś pamiętam jej turkusowy odcień.

Raz blaski prerii w drodze do Kojota, raz szum fal w szantach.

 

Ratować czy zostawić?

Zdarzały się sytuacje, że takie dzieło zostało przykryte i obudowane płytą gipsową, zachowując nienaruszony obiekt dodatkowo chowając go przed odbiorcami. Jest to rozwiązanie wygodne dla obu stron, bez uszczerbku na sztuce.. Jeżeli będziemy po kolei niszczyć bogactwo lat 60 i 70, którego nie obejmuje jeszcze rejestr zabytków, szybko wyczyścimy historię architektury miasta z tego okresu. Na pewno szybciej, niż zauważą ją konserwatorzy. Bo to chyba jeden z niewielu zawodów, gdzie zleceń zawsze przybywa - nigdy odwrotnie.

Katarzyna Łucja Marciniak

 

Fot. Sergiusz Kornatowski

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iZoliborz.pl




Reklama
Wróć do